Historia szkoły
Część I
Szkoła Podstawowa w Starej Wsi przygotowuje się do obchodów osiemdziesięciolecia swojego funkcjonowania. W związku z tym pragniemy przybliżyć społeczności lokalnej i czytelnikom historię naszej placówki i całej oświaty starowiejskiej oraz sylwetki ludzi, którzy ją tworzyli. Nie byłoby to możliwe bez udostępnienia informacji zawartych w kronikach opisujących dzieje parafii, miejscowości i szkoły, do których udało się nam dotrzeć. Dzięki uprzejmości miejscowego księdza proboszcza doktora Adama Galka skorzystaliśmy z Kroniki Parafialnej. Państwo Barbara i Henryk Chrzanowscy umożliwili nam wynotowanie interesujących nas faktów z prowadzonej przez śp Tadeusza Chrzanowskiego – ojca p. Henryka, Kroniki Wsi i Straży Pożarnej. Zapisane przez nas informacje wzbogacali ciekawymi komentarzami zasłyszanymi kiedyś od ojca i mamy, która nam towarzyszyła, wspominając swoje lata szkolne i prezentując stare zdjęcia. Najcenniejsza dla nas okazała się odnaleziona przez państwa Joannę i Zbigniewa Atrasów pierwsza Kronika Szkoły autorstwa zasłużonego dla szkolnictwa w Starej Wsi nauczyciela Tadeusza Krechowicza pisana w latach 1926-1950. Z pomocą pospieszyła też nasza absolwentka Emilia Adamek (Kryk), udostępniając swoją pracę magisterską w części poświęconą Starej Wsi.
Pierwsze informacje o starowiejskiej szkole pochodzą z czasów zaboru rosyjskiego, kiedy to działały tajne szkółki uczące po kilkoro dzieci, rozlokowane między innymi u Walentego Kifra, Franciszka Doleckiego, Jana Tworka i innych. W czasie trwania nauki stawiano straż, która zawiadamiała o pojawieniu się zaborców. Dzieci wtedy rozbiegały się do domów, a przybory szkolne chowano. Nie było przypadku, aby wrogowie wykryli tajne nauczanie. Światełkiem oświaty dla tutejszych było osiedlenie się w Starej Wsi nauczyciela Kaniosza. Uczył on dzieci czytać i pisać w języku polskim, pomimo obawy przed aresztowaniem. Taki system nauczania trwał do I wojny światowej.
W 1915 roku nasze ziemie znalazły się pod okupacją austriacką. Wtedy też powstała szkoła utrzymywana przez wieś, w której uczyli: Zarosiński, Berezecki i Ogonowska. Placówka mieściła się u Józefa Żuka naprzeciw „pierwszego stoku”, który starsi mieszkańcy lokalizują na wysokości przystanku koła ośrodka zdrowia. W 1917 roku rząd austriacki zorganizował publiczną szkołę ludową i opłacał nauczycieli, wynajmując ten sam budynek. Pierwszym rządowym nauczycielem i kierownikiem szkoły, który uczył po polsku był Władysław Kostrzewa zatrudniony w latach 1917 do 1921.
Z chwilą odzyskania niepodległości w 1918 roku szkoła została przejęta przez państwo polskie i w 1919 roku otrzymała status państwowej szkoły powszechnej. W roku szkolnym 1920/21 przez pana Władysława Kostrzewę prowadzona była jednoklasowa, czterooddziałowa szkoła, do której uczęszczało 128 dzieci. W oddziale pierwszym było ich aż 50. Zachowały się z tego okresu następujące dokumenty: katalogi klasyfikacyjne, dzienniki uczęszczania, dzienniki lekcyjne i dzienniki czynności. Jak wynika z dziennika lekcyjnego, w 1920 roku dzieci uczyły się: religii, języka polskiego, gramatyki i ortografii, rachunków, historii, geografii, wiadomości z przyrody, rysunku i kaligrafii, śpiewów, gier i gimnastyki oraz robót ręcznych. Omawiany rok szkolny rozpoczął się 5 listopada, trwał do 22 czerwca, czyli 144 dni, a częstym ( comiesięcznym) powodem odwołania zajęć był wyjazd nauczyciela po pobory do Krasnegostawu. Zdarzało się tak, że następny dzień też był wolny, bo pedagog wracał piechotą do Starej Wsi, czego potwierdzeniem są wpisy w dziennikach. Najmniej dni nauki tj. 133 mieli uczniowie w roku szkolnym 1922/23. Uczył ich wtedy Franciszek Beister. W kolejnych dwóch latach nauka nie odbywała się z powodu braku lokalu i nauczyciela. Przyczyny odejścia wcześniejszego pedagoga i F. Beistera T. Krechowicz opisuje następująco: „ tutejsza ludność nie chciała im sprzedawać ani nabiału, ani innych artykułów spożywczych i dlatego zmuszeni byli rzeczy kupować w Bychawie. Zniechęceni tem przenieśli się na inną posadę.”
Społeczność lokalna, zaniepokojona brakiem szkoły, postanowiła w 1924 roku nabyć budynek (na Dom Ludowy) wraz z działką 56 arów od Antoniego Kota zamieszkałego w Starej Wsi, przeznaczając go na szkołę i mieszkanie nauczyciela. Inwestycja kosztowała 5500 zł , a pieniądze na ten cel złożyli gospodarze proporcjonalnie do morgów posiadanego gruntu.
Z dniem 1 września 1925 roku przybył do Starej Wsi Nauczyciel Tadeusz Krechowicz, obejmując kierownictwo placówki. W szkole funkcjonowały trzy oddziały: pierwszy liczący 82 uczniów, drugi 22 i trzeci 20, uczące się na zmianę w godzinach rannych i popołudniowych. Wśród podręczników szkolnych autor kroniki Krechowicz wymienia: „ Elementarz powiastkowy” Falskiego, „Czytankę polską” wydawnictwa Ossolińskich, „Arytmetykę” Klebanowskiego. Innych przedmiotów uczono bez podręczników. Przybycie pana Krechowicza i jego rodziców zapoczątkowało działalność kulturalną w miejscowości. Jak pisze pan Chrzanowski w swojej kronice, państwo Ludwika i Michał Krechowiczowie (rodzice kierownika szkoły) to „entuzjaści społecznego działania”. Z inicjatywy pani Ludwiki, która była pomysłodawcą, reżyserem, kostiumologiem i aktorem, już w pierwszym roku jej pobytu w Starej Wsi odbyło się szereg imprez i uroczystości: jasełka, akademia z okazji 3 Maja, przedstawienia: „Świt”, „Przygoda młynarza”, Przybłęda i Żyd w beczce”, „Złota rybka” i „Fatalna kiełbasa”. Dochód ze sprzedaży biletów na wyżej wymienione spektakle przeznaczano na różne cele: zakup książek do biblioteki, prenumeratę czasopism „Płomyk” i „Płomyczek”, dofinansowanie dzwonka do kościoła w Bychawie, ogrodzenie szkolnej posesji i wsparcie nowo powstałej Ochotniczej Straży Pożarnej w Starej Wsi. Kulturalną działalność pani Krechowiczowej wspierał kleryk Edward Dolecki pochodzący z tej miejscowości. Nie było dla niej rzeczy niemożliwych, czego przykładem jest zaadaptowanie stodoły Stanisława Mączki na tymczasowy teatr, w którym wystawiono sztukę „ Jak kapral Szczapa śmierć wykiwał”, uświetnioną akompaniamentem miejscowej orkiestry pod kierunkiem Józefa Szubartowskiego. Aby przedsięwzięcie doszło do skutku, strażacy dwa dni sprzątali stodołę, scenę zrobili z wrót, a kulisy z prześcieradeł. Ojciec kierownika, Michał Krechowicz, emerytowany nauczyciel, jak pisze w kronice p. Chrzanowski: „szybko nawiązał kontakt z miejscowymi” i „z młodzieńczą energią przystąpił do działania. Odwiedzał gospodarzy i omawiał potrzeby mieszkańców”. Wraz ze wspomnianym klerykiem uczestniczył w powołaniu Komitetu Organizacyjnego do założenia oddziału OSP w 1926 roku. Państwo Krechowiczowie powołali Związek Młodzieży Wiejskiej „Wici”, Kółko Rolnicze, organizowali zabawy taneczne na powietrzu, dążąc do aktywizacji starszej młodzieży nie zainteresowanej innymi formami edukacji.
Nadszedł rok szkolny 1926/27 rozpoczęty 14 września z powodu epidemii szkarlatyny. Były już wtedy cztery oddziały i przybyła druga nauczycielka Maria Litwinówna. Wynajęto też salę lekcyjną u Wojciecha Mroza „za jeziorem”. W kolejnym roku zajęcia odbywały się w budynku szkolnym, u Józefa Jasika naprzeciwko szkoły i Antoniego Guza we wschodniej części Wsi, a uczyły nowe panie: Wiktoria Typiakówna i Franciszka Polakowska pod kierownictwem Tadeusza Krechowicza. W tym roku założono Kooperatywę Uczniowską (spółdzielnię) „Pszczólka”, liczącą 115 członków. Niepowodzeniem skończyły się próby powołania harcerstwa. Nowy rok szkolny to czwarta nauczycielka- Marianna Kamińska i czwarta sala lekcyjna u Stanisława Makucha. Frekwencja w owym roku była niska ze względu na czterdziestostopniowe mrozy i nie należał on do udanych, bo „dzieci szkolne pod względem moralnym podupadły, gdyż często zdarzały się kradzieże, nieposłuszeństwo, jakoteż nie wypełniały swoich obowiązków. Zawiadamianie w tej sprawie rodziców mały odnosiło skutek”. Zasługującym na podkreślenie faktem jest utworzenie w marcu 1929 roku Agencji Pocztowej prowadzonej przez tutejszego gospodarza Kazimierza Doleckiego. Rok szkolny 1930/31 wita grono pedagogiczne w składzie: Tadeusz Krechowicz, Franciszka Polakowska, Eleonora Kawówna i Józef Plan, uczące w sześciu oddziałach. Czynsz za wynajem jednego lokalu lekcyjnego wynosił 200 zł. Ludność w tym czasie zaczynała myśleć o budowie kościoła rzymsko-katolickiego. Zgromadzono nawet trochę cegły.
W swoich wysiłkach nie ustawał Michał Krechowicz, który zachęcał gospodarzy do budowy szkoły, co stało się faktem w czasie wakacji 1931 roku. „Ponieważ były trudności prawne z pozwoleniem na budowę szkoły (o czym pisze nasza absolwentka w swojej pracy magisterskiej) postanowiono, że powstanie Dom Ludowy, który następnie przekształci się w budynek szkolny. Całkowity kosztorys wynosił 7000 zł”. Mimo braku należytego zrozumienia, dzięki własnej wytrwałości i ofiarności, mając na uwadze dobro całej wsi, Michał Krechowicz kierował budową, udzielił gospodarzom pożyczki na ten cel , a nawet podarował 2500 zł. Dług, jaki zaciągnęli tutejsi mieszkańcy u pana Krechowicza, miał być częściowo spłacany z czynszu pobieranego za wynajem pomieszczeń na izby szkolne. Płatnikiem (nieraz opornym) był wójt gminy Zakrzew. Pod zastaw pozostałego długu kilku zamożniejszych gospodarzy podpisało weksle o wartości 1000 zł każdy, co równało się cenie 4-5 dobrych krów. Budowniczymi Domu Ludowego byli bracia Stanisław i Franciszek Krawczykowie, którzy mieli własną firmę budowlaną, zatrudniali stolarzy i cieśli. Rok szkolny 1931/32 rozpoczął się 1 września, jednak nauka stale była przerywana, gdyż trwały wciąż prace wykończeniowe. Dopiero 25 października Dom Ludowy został dokończony i poświęcony przez księdza kanonika Antoniego Zielińskiego, proboszcza bychawskiego, „przy licznym zgromadzeniu publiczności”. Jak pisze pan Krechowicz, uroczystość poświęcenia szkoły była niezwykła i niezapomniana dla ówczesnych mieszkańców, uświetniona okolicznościowymi przemówieniami oraz występami dzieci i starszej młodzieży. Kolejnym wyzwaniem dla „nauczycielstwa” była organizacja i wyposażenie biblioteki szkolnej w czasopisma i książki. Prenumeratę „Płomyczka” finansowali rodzice, a ponadto zadeklarowali 10 gr. miesięcznie od dziecka na zakup i oprawę książek, z czego w drugim półroczu wycofali się. Z trudności opisywanych przez pana Krechowicza w pierwszym roku funkcjonowania nowej szkoły wspomnieć należy ciężkie i długotrwałe choroby nauczycieli, dezorganizujące pracę placówki. Mimo to zapał kadry pedagogicznej nie słabł i w ciągu roku odbyło się kilka przedstawień, z których dochód przeznaczano na doposażenie szkoły. Rok szkolny zakończono 28 czerwca, po raz pierwszy żegnając oddział siódmy. Ważnym wydarzeniem w życiu społeczności lokalnej było „sprowadzenie’’ telefonu przez naczelnika Organizacji Pocztowej pana Kazimierza Doleckiego.
Wakacje roku 1932 obfitują w ważne dla tutejszej ludności wydarzenia. 15 lipca biskup lubelski wyraził zgodę na założenie parafii rzymsko-katolickiej i mianował proboszczem księdza Władysława Bociana, wikarego z Niedrzwicy, który już z końcem września rozpoczął budowę kościoła, skupiając siły, energię i zasoby materialne miejscowej ludności wokół tego przedsięwzięcia.
Rok szkolny 1933/34 jest ostatnim rokiem pracy kierownika Tadeusza Krechowicza w tutejszej placówce, który odszedł z niej na własną prośbę, podobnie jak pani Eleonora Kawówna. Kontaktu z miejscową społecznością nie zerwał, kilkakrotnie odwiedzał Starą Wieś na zaproszenie druhów ze Straży Pożarnej, w której tworzeniu uczestniczył. W czasie obchodów trzydziestolecia straży w 1956 roku zabierał głos, wspominając początki tej organizacji, jej tworzenie i współpracę ze szkołą. Ponownie przybył do naszej miejscowości po dziesięciu latach, na kolejny jubileusz OSP. Ostatnia wizyta Tadeusza Krechowicza miała miejsce 19 stycznia 1972 roku, kiedy to odznaczony został złotym medalem za Zasługi dla Pożarnictwa. W ten sposób doceniono jego pracę dla pożarnictwa i działalność społeczną.
My, jego spadkobiercy, pragniemy złożyć hołd budowniczemu, nauczycielowi, kierownikowi i wielkiemu społecznikowi za inicjatywę i działania, dzięki którym szkoła jako instytucja znalazła stałe miejsce, które do chwili obecnej służy całej społeczności starowiejskiej.
Część II
Część I cyklu była poświęcona Tadeuszowi Krechowiczowi - budowniczemu, nauczycielowi, kierownikowi i wielkiemu społecznikowi, dzięki któremu szkoła jako instytucja znalazła stałe miejsce i do chwili obecnej służy całej społeczności starowiejskiej.
Tuż przed odejściem Tadeusza Krechowicza w roku 1932 do Starej Wsi przybył nowy nauczyciel Franciszek Lebieda, który włączył się w nurt pracy społecznej i był godnym kontynuatorem działalności kulturalno-oświatowej swojego poprzednika. W pierwszym roku uczył w oddziale III wszystkich przedmiotów oprócz śpiewu oraz gimnastyki w III i IV, a w V i VI języka polskiego, historii, geografii, przyrody i rysunków. Był także opiekunem męskiej drużyny harcerskiej, Szkolnej Kasy Oszczędności. Po roku współpracy Franciszka Lebiedy z Tadeuszem Krechowiczem, przeniesionym „na własną prośbę” ze Starej Wsi, obowiązki kierownika placówki objął Czesław Łabuda, który przybył do naszej miejscowości wraz z małżonką Janiną Łabudową – nauczycielką. Oprócz wymienionych pedagogów nieprzerwanie też od roku 1927 nauczała Franciszka Polakowska oraz miejscowy ksiądz proboszcz, a uczniów w roku szkolnym 1935/36 było 259. Ich liczba wzrosła do 270 w latach 1937/38. Rodzi się pytanie, jak możliwe było utrzymanie dyscypliny wśród tak dużej liczby uczniów przez 4 nauczycieli. Odpowiedź jest prosta – wtedy nierzadko stosowano kary cielesne ….
W omawianym okresie odbyła się pierwsza zabawa choinkowa zorganizowana dla uczniów i rodziców (13 stycznia 1935 r.), pierwsza wycieczka jednodniowa do Zamościa, sfinansowana z pieniędzy zaoszczędzonych przez dzieci w SKO (czerwiec 1937 r) i pierwsza wycieczka dwudniowa do Lublina (2 i 3 czerwca 1938 r.). W pierwszym dniu dzieci zwiedziły Trybunał, Stare Miasto, Katedrę, a w drugim: wystawę szkół zawodowych i fabrykę tytoniu. Atrakcją wyjazdu był występ cyrkowy i seans kinowy. W latach przedwojennych obchodzono w szkole: Święto Odrodzonej Rzeczypospolitej 11 listopada, dzień 3 Maja, imieniny Marszalka Polski Józefa Piłsudskiego 19 marca oraz Prezydenta Ignacego Mościckiego 1 lutego, a po śmierci Marszałka kalendarz uroczystości szkolnych wzbogacony został o obchody rocznicy tego smutnego wydarzenia. Ówczesne uroczystości nazywano porankami i miały następujący przebieg: przemówienie nauczyciela, referaty uczniów, śpiewy, deklamacje, obrazki sceniczne. W zależności od charakteru obchodów program rozpoczynała okolicznościowa msza święta. Z tych lat zachowały się dokumenty szkolne – księga inwentarza ruchomego założona 1 grudnia 1935 r. oraz akta szkolne z roku 1938, w skład których wchodzą różne pisma urzędowe, sprawozdania, protokoły oraz projekt organizacji szkoły powszechnej bardzo przypominający obecnie używane wzory.
O problemach dydaktyczno-wychowawczych i gospodarczych starowiejskiej oświaty informują zapisy z ksiąg protokołów rady pedagogicznej z lat 1927-1939, które są w naszym posiadaniu. Wynika z nich, że trudności finansowe są bolączką nie tylko współczesnej szkoły, ale i przedwojennej. W protokole z dnia 28 marca 1936 r. czytamy: „Higieny budynku szkolnego nie można odpowiednio utrzymać ze względu na brak pieniędzy w kasie zarządu gminy. Kierownik szkoły chcąc, aby nieodpowiedni ten stan poprawić, zmuszony był wypożyczyć pieniądze na ten cel z kasy „Spółdzielni Uczniowskiej”, które odda, gdy Dozór Szkolny wpłaci zaległości do kasy tutejszej szkoły”. Obecnie nie praktykuje się (jeszcze) pożyczek na potrzeby szkolne z uczniowskich zasobów zgromadzonych na SKO…
Uwagę zwraca struktura protokołów niewiele różniąca się od współczesnej, odzwierciedlająca przebieg zebrań. Oto przykładowy porządek dzienny z dnia 22 marca 1937 r.:
„1. Odczytanie protokółu z ostatniego posiedzenia.
2. Sprawozdanie wychowawców poszczególnych klas z wychowania i nauczania.
3. Omówienie metod pracy zmierzających do podniesienia stanu wychowania i nauczania.
4. Sprawozdanie z przeczytanych dzieł i pism pedagogicznych.
5. Wolne wnioski.”
Z lektury wymienionych dokumentów wynika, że największym problemem naszych poprzedników były trudności we współpracy z rodzicami. Zarzucano im brak dbałości o postępy uczniów często związane z niską frekwencją i zaniedbywanie higieny osobistej dzieci, którym zdarzały się kradzieże, bójki nawet z użyciem niebezpiecznych przedmiotów. Nauczyciele, chcąc przeciwdziałać tym zjawiskom, organizowali konferencje szkoleniowe, na których analizowali trudności, ustalali metody działania, szukali środków zaradczych, a za najważniejszy uważali właściwą atmosferę w domu rodzinnym i zgodne oddziaływania obu środowisk wychowawczych. Energia pedagogów skupiała się też na doskonaleniu własnego warsztatu pracy poprzez organizowanie lekcji obserwowanych przez grono pedagogiczne, a następnie omawianych podczas konferencji miesięcznych. Spośród wielu protokołów szczególną uwagę zwraca zapis z dnia 30 listopada 1936 r. dotyczący lekcji plastyki przeprowadzonej przez pana Franciszka Lebiedę oraz referatu „Ćwiczenia rysunków w szkole”. Sposób omawiania zajęć i treść referatu świadczą, że ówczesna i dzisiejsza metodyka nauczania niewiele się różnią, a hospitowany nauczyciel był mistrzem w swym przedmiocie, o czym świadczą obrazy jego autorstwa, które są w posiadaniu miejscowej parafii: „Matka Boża Niepokalana”, „Jezus w grobie”, „Jezus w Ogrójcu” wystawiany na Wielkanoc, „Święty Władysław”. Wiele dzieł o tematyce świeckiej zdobiło i zdobi prywatne domy osób obdarowanych przez pana Lebiedę. Dorobek malarski nauczyciela, jak głosi wieść, był bardzo bogaty, ale nieznane są losy większości obrazów, o których istnieniu opowiadają starsi mieszkańcy naszej wsi. Zwracamy się więc do potencjalnych właścicieli dzieł pana Lebiedy z prośbą o wypożyczenie obrazów na potrzeby wystawy organizowanej z okazji osiemdziesięciolecia szkoły.
Pan Franciszek Lebieda to nie tylko nauczyciel, malarz, ale i wielki patriota, który walczył o wolność ojczyzny. We wrześniu 1939 r. został zmobilizowany do I-go dywizjonu 2.P.A.C. w Chełmie jako oficer gospodarczy majora Dylki i został skierowany do walk na Pomorzu, o czym czytamy w kronice pana Chrzanowskiego. Przeszedł szlak bojowy przez Kamień, Tucholę, Bydgoszcz, Toruń. W walkach pod Kutnem dostał się do niewoli niemieckiej, skąd udało mu się zbiec. Zdążył jeszcze na rozpoczęcie roku szkolnego 1939/40, które ze względu na działania wojenne odbyło się 1 listopada. Trwał on krótko – klasa II uczyła się tylko 104 dni, a klasa V 143 z powodu silnych, czterdziestostopniowych mrozów, braku ciepłej odzieży, obuwia i opału w szkole, a także ze względu na wiosenną powódź. Był to trudny rok – z niejasnych przyczyn zwolniona została przez władze niemieckie z Krasnegostawu żona kierownika Łabudy, usunięto wszystkie portrety słynnych Polaków (oprócz Marszałka Józefa Piłsudskiego), a także podręczniki do języka polskiego, historii i geografii. Polskie ksiązki zastąpiono prenumeratą czasopisma „Ster” . Był to miesięcznik wielkości połowy gazety, szerzący propagandę niemiecką w języku polskim.
Już w grudniu 1939 r. Franciszek Lebieda - porucznik, pseudonim „Gryf” zaczął organizować w najbliższym otoczeniu Ruch Oporu pod nazwą Związek Walki Zbrojnej. Utworzył jeden pluton, pełniąc w nim funkcję oficera szkoleniowego., nie przerywając pracy pedagogicznej w szkole. Nie chciał podporządkować się zakazom władz niemieckich, uczył języka polskiego i historii, dbając jednocześnie o bezpieczeństwo dzieci. ”Stójki” pilnowały dróg, a na wieść o zbliżających się Niemcach uczniowie „uciekali w Kaproniowe Doły”. Rok szkolny 1940/41 trwał 162 dni, troje nauczycieli (Polakowska, Łabuda i Lebieda) uczyło 245 dzieci. Usunięto ze szkoły portrety Marszałka Piłsudskiego, przeprowadzono akcję przeciwtyfusową i nakazano dzieciom zbieranie ziół leczniczych z braku leków. W placówce posługiwano się wciąż polskimi dokumentami. Waleczny nauczyciel Franciszek Lebieda wstąpił ze swym batalionem w szeregi Armii Krajowej, a Niemcy urządzili w Wielki Poniedziałek pierwszy najazd ekspedycji karnej, zabijając jednego mieszkańca i paląc jeden dom mieszkalny.
W dwóch kolejnych wojennych latach szkolnych obowiązywały niemieckie dzienniki i arkusze ocen z przekładem na język polski drukowanym mniejszą czcionką, są one naszym cennym eksponatem. Szkołę kończyło niewielu uczniów – od 2 do 5, więcej dzieci pozostawało w tej samej klasie niż uzyskiwało promocję, przyczyną tego była słaba frekwencja – 40, 50 %. Władze niemieckie zatrudniały nauczycieli przy wypisywaniu kwitów odstawy kontyngentu zbożowego nie troszcząc się o nieodbyte zajęcia. Kilkakrotnie miały miejsce w Starej Wsi łapanki na roboty do Niemiec. Aresztowania podejrzanych o udział w rabunkach były na porządku dziennym. W Wielki Czwartek 1943 r. hitlerowcy spalili kilka zabudowań gospodarczych i wywieźli na Majdanek wiele osób.
Franciszek Lebieda nieprzerwanie działał w Ruchu Oporu. Pod koniec 1943 r. dowodził 3 plutonami i przyłączył się z nimi do Batalionów Chłopskich. Prowadził szkolenia teoretyczne i dokonywał akcji sabotażowych – zniszczenie wirówki w zlewni mleka, magazynu zbożowego w Wysokiem i akt kontyngentowych w gminie Zakrzew, o czym pisał pan Chrzanowski w swej kronice. W maju 1944 r. oddział porucznika „Gryfa” walczył z Niemcami na trasie Lublin – Wysokie. 2 lipca tego roku odbył potyczkę z cofającymi się Niemcami pod lasem Podgaj, a 16 lipca – w lesie Wojdat koło Stawiec. Armia niemiecka wycofywała się z Lubelszczyzny przez Starą Wieś w dniach 25 – 28 lipca 1944 r. (kronika szkolna w Starej Wsi). Podczas ucieczki okradali miejscową ludność, która zakopywała wartościowe rzeczy, kryła inwentarz, wysyłała młodzież do sąsiednich wsi. Kończył się powoli okres znienawidzonej okupacji niemieckiej. Następny rok szkolny 1944/45 został rozpoczęty na podstawie dekretu polskich władz z wykorzystaniem polskich dokumentów. Do pracy przywrócono panią Łabudową. W ciągu roku szkolnego nastąpiła zmiana kierownika – pana Łabudę zastąpił pan Jan Fiut. W szkole pozostało tylko dwoje nauczycieli – nowy kierownik i pani Franciszka Polakowska, gdyż pan Lebieda za udział w wojnie obronnej, organizowanie ZWZ, AK, BCh i walkę z okupantem musiał zapłacić wysoką cenę. Został aresztowany przez NKWD i deportowany 26 listopada 1944 r. na Syberię. Przebywał w obozie 326II w miejscowościach Nagornaj, Kozłowo, Samoćwiet. Pracował w kopalniach węgla. Wrócił 2 listopada 1947 r. i przez dłuższy czas ratował nadwątlone zdrowie. Do pracy w szkole przystąpił w 1948 r. ” Zachowując niezłomną wolę społecznego działania i realizm polityczny Franciszek Lebieda w 1949 r. zorganizował w Starej Wsi Koło Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego, a w 1950 Koło Polskiego Czerwonego Krzyża”, w ramach którego prowadził szkolenia sanitarne. Rok 1957 przynosi założenie Koła Terenowego Związku Bojowników o Wolność i Niepodległość, był jego prezesem. Przez kilka kadencji był członkiem zarządu Powiatowego Związku ZBoWiD. Zakres swoich umiejętności powiększył o fotografię, którą amatorsko się zajmował. W szkole w Starej Wsi pracował do 1970 r. skąd odszedł na zasłużoną emeryturę i zamieszkał w Domu Nauczyciela w Bychawie. Zmarł 23 kwietnia 1981 r. będąc w gościnie u krewnych we wsi Dzierążnia w województwie zamojskim. Zmarł nagle i tam został skromnie pochowany.
Pan Franciszek Lebieda – zasłużony nauczyciel, patriota , społecznik i długoletni członek straży pożarnej był wielokrotnie odznaczany za swoje zasługi: otrzymał Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski – złoty i dwukrotnie srebrny, Krzyż Zasługi, Krzyż Partyzancki, odznakę Zasłużony Nauczyciel PRL, Medal 1000-lecia, złotą odznakę ZNP, odznaki honorowe PCK 2,3 i 4 stopnia, złoty i dwukrotnie srebrny Medal za Zasługi dla Pożarnictwa.
Część III
Pierwszy powojenny rok szkolny rozpoczął się nieco później – 10 września z powodu konieczności przeprowadzenia remontu szkoły. Nauczało grono pedagogiczne w składzie: Jan Fiut – kierownik szkoły, Franciszka Polakowska, Romana Tomaszewicz i ksiądz Józef Truś, pracując w sześciu klasach, a w kolejnym roku szkolnym w siedmiu. W gronie pedagogicznym nastąpiły zmiany – na miejsce pani Tomaszewicz przybył pierwszy nauczyciel wywodzący się z naszej miejscowości - pan Jerzy Krzyżanowski. W owych latach nauka w szkole podstawowej kończyła się w klasie siódmej, z możliwością przystąpienia do egzaminu, przeprowadzanego przez inspektora szkolnego, którego zdanie uprawniało do dalszego kształcenia. W roku 1948 tylko 8 uczniów klasy siódmej zdało taki egzamin. Następny rok szkolny przyniósł zmiany na stanowisku kierownika szkoły – funkcję tę przez kolejne dwa lata pełniła pani Magdalena Budzińska, wprowadziła dożywianie uczniów, a przygotowywanie posiłków odbywało się w jej własnej kuchni. W trosce o higienę uczniów i estetykę otoczenia, komitet rodzicielski w porozumieniu z kierowniczką szkoły zakupił za 4000 zł 1 ar gruntu od Rubaja Antoniego z przeznaczeniem na „nowy ustęp”. ”Inwestycja” z innym, co prawda, przeznaczeniem istnieje do dziś na posesji szkolnej.
W 1950 roku przybyła to Starej Wsi pani Stanisława Krzysztoniówna (Atras), która przez wiele lat pełniła funkcję kierownika placówki, pracując razem z mężem Stanisławem Atrasem, kształcąc wiele pokoleń młodych ludzi. Najwybitniejszym spośród jej wychowanków jest pan profesor Antoni Krawczyk. W kolejnych latach funkcję dyrektora placówki pełnili: śp. Roman Frant i pani Bogumiła Sak.
W odległej o kilka kilometrów od omawianej szkoły, w Starej Wsi Pierwszej w owym czasie zwanej „Kolonia Stara Wieś”, również czyniono starania o posiadanie własnej placówki oświatowej. Z treści „Kroniki Szkoły Podstawowej Kolonia Stara Wieś” autorstwa p. Jerzego Krzyżanowskiego wynika, że „jednoklasówka” na tym terenie istniała już w latach międzywojennych 1918-1939. Autor kroniki, powołując się na wypowiedzi starszych ludzi pisze, że uczyli się oni rok, a nawet mniej, pod kierunkiem prywatnego nauczyciela Pulkowskiego. Z kroniki p. Tadeusza Krechowicza wynika, że w roku szkolnym 1927/28 zajęcia odbywały się też „U Antoniego Guza we wschodniej części Wsi” (czyli Starej Wsi Pierwszej). Uczyły panie: Typiakówna i Polakowska, pod kierunkiem pana Krechowicza, o czym obszerniej w I części wspomnień. Szkoła w Kolonii Stara Wieś zorganizowana została 5 IV 1947 roku przez nauczyciela Czwórnoga Jana, który tu przybył na pierwszą posadę. Uczniowie wrócili z placówki w Starej Wsi II bądź rozpoczęli naukę, w liczbie 33. Nie wszyscy uzyskali promocję, gdyż dla niektórych rok szkolny trwał tylko 2 miesiące. Izbę lekcyjną wynajęto u p. Józefa Moczybrody. Pan Tadeusz Chrzanowski w swej kronice wymienia też drugą salę wynajmowaną u p. Aleksandra Szopy. Brakowało wtedy wszystkiego: sprzętu, biblioteki, pomocy naukowych. W takim stanie zastał szkołę w 1948 roku pan Jerzy Krzyżanowski, który objął placówkę po swoim poprzedniku, Janie Czwórnogu, a przybył ze Starej Wsi II. Sytuację pogarszał fakt, że lokal mieścił się w prywatnym budynku, ale dzięki zaangażowaniu młodego nauczyciela w ciągu roku szkolnego 1948/49 zakupiono ze składek 52 książki do biblioteki, a Wydział Oświaty w Krasnymstawie przekazał jedną mapę fizyczną Polski. Dzięki hojności gminy Zakrzew szkoła otrzymała: „stół, krzesło, umywalkę , śmietniczkę, ramy do portretów” dostojników. W związku z tym, że dzieci przybywało, w 1951 roku zatrudniona została druga nauczycielka, pani Kazimiera Boras (Wiater). Dokuczliwym problemem był brak ławek dla zwiększającej się wciąż liczby uczniów. Autor kroniki p. Jerzy Krzyżanowski szczegółowo opisał wyprawę furmanką do Krasnegostawu z p. Pawłem Mączką po obiecane przez Wydział Oświaty- nowe ławki oraz swoje rozgoryczenie na widok starego sprzętu oddanego przez jedną z miejskich szkół. Mimo tego incydentu, praca w szkole przebiegała bez zakłóceń, pracowało przecież „aż” dwoje nauczycieli, kształcąc pięć klas, a w kolejnym roku 1953/54- sześć. Czynione też były starania o uruchomienie klasy VII, jednak bezskutecznie. Równocześnie dawały o sobie znać problemy lokalowe – klasy mieściły się wciąż w domach prywatnych, były szczególne trudności z wynajmem jednej z sal. Wszystko to spowodowało, że nauczyciele wraz z Komitetem Rodzicielskim dążyli do budowy lub zakupu budynku na szkołę. Faktem stało się to w grudniu 1953 roku. Komitet Kupna Szkoły w ciągu tygodnia zebrał 18000 zł i za tę sumę nabył dom od Michała Tworka z przeznaczeniem na szkołę. Resztę zobowiązała się wypłacić Rada Gminy Zakrzew.
Rok 1954 powitano w nowym budynku szkolnym, zajmując 2 spośród 4 sal. Staraniem nauczycieli poszerzył się rejon szkolny, przybyło uczniów, ponownie próbowano utworzyć klasę siódmą i zabiegano o jeszcze „jedną siłę” nauczycielską. Nastały zmiany administracyjne – nasza miejscowość znalazła się w nowo tworzonym powiecie bychawskim. Dawało to nadzieję na lepszą współpracę z bliżej znajdującymi się władzami oświatowymi. Potwierdzeniem tego jest skierowanie do placówki trzeciej „siły – „miejscowej panienki z chęcią do pracy” – pani Kazimiery Niedbały (Tworek). Autor kroniki określił nową nauczycielkę jako „dobrą gimnastyczkę”. W ocenie pana Krzyżanowskiego nastał dobry czas dla szkoły: troje nauczycieli, własny budynek, wydzierżawiony plac, jasne sale, kwiaty w oknach, ciepło w zimie. W 1956 roku w placówce tej uczyło się 92 dzieci, które oprócz lekcji, pracowały w ogrodzie, brały udział w obchodach świąt, rozwijały się wszechstronnie. Odczuwało się zadowolenie i jedność szkoły i społeczności lokalnej. Skazą na tym sielskim obrazku był fakt, że pozostałej należności za budynek nie wypłacono, plac też nie był własnością szkoły. Mimo zabiegów w Gromadzkiej Radzie w Starej Wsi i w powiatowej w Bychawie – sprawy nie udało się załatwić. Poza tym współpraca z bychawskim Wydziałem Oświaty oceniana jest przez p. Krzyżanowskiego pozytywnie. Szkołę wyposażono w niezbędny sprzęt i pomoce, przeprowadzono remont finansowany w całości przez Inspektorat Oświaty, odbywały się wizytacje, pełne życzliwości i służące dobru placówki i dalszemu jej rozwojowi. W 1957 roku przybył kolejny nauczyciel – pan Henryk Chmielewski. Poziom nauczania oceniano pozytywnie, wg spostrzeżeń autora kroniki: „gorzej z wychowaniem – widać tutaj, że za mało dyscypliny. Chodzi o zachowanie poza szkołą i brak opieki rodziców”. Rok szkolny 1959/60 powitało grono w jeszcze większym składzie – pracę rozpoczęła p. Helena Szymula, która założyła organizację harcerską. Po kilku latach spokojnej pracy znów niepewność – właściciel, drogą sądową, odzyskał budynek, co obudziło zrozumiałe niezadowolenie w społeczeństwie i przyczyniło się do powstania koncepcji budowy nowej szkoły. Dzięki staraniom kierownika Krzyżanowskiego i powiatowych radnych, budowę szkoły ujęto w planach na rok 1963, lecz tylko z funduszu gromadzkiego. Cieszyło i to, zważywszy na sytuację. Uwagę skupiono następnie na lokalizacji planowanej szkoły. Nie obyło się bez protestów, ale geodetom udało się wyznaczyć miejsce przy wiejskiej drodze. Rok 1965 przyniósł korzystną zmianę w zakresie finansowania budowy, która odbywać się będzie za państwowe pieniądze. Następuje jeszcze zmiana lokalizacji – budowę przesunięto dalej od drogi, co stwarza kolejne problemy, gdyż przedsiębiorstwo budowlane z Lublina nie chce podjąć inwestycji ze względu na odległość od szosy i trudności z dostarczeniem materiałów. Jednak miejscowa społeczność radzi sobie z tym – dzieci wspomagane przez dorosłych wychodzą na drogę i naprawiają, równają i poszerzają „poprzeczkę” tak, że komisja zgadza się i na plac przyjeżdżają pierwsze samochody z cegłą. W roku 1966 szkołę oddano do użytku.
Działalność oświatową szkół wspierała praca Biblioteki Gromadzkiej utworzonej w 1957 r., mieszczącej się w prywatnych domach (u p. Jana Mazurka, p. Katarzyny Widomskiej i p. Jóżefa Doleckiego). Od początku istnienia placówkę prowadziła śp.Helena Mazurek – aktywna działaczka społeczna, kreatorka życia kulturalnego wsi. W latach sześćdziesiątych wraz z młodzieżą wiejską prowadziła teatrzyk. W późniejszym okresie założyła zespół ludowy, dla którego projektowała i szyła (wraz z członkiniami KGW) stroje, pisała teksty pieśni i przyśpiewek. W roku 1968 była gospodynią wojewódzkich dożynek, co świadczy, że znano ją i doceniano w całym regionie. Wraz z członkami OSP doprowadziła do wybudowania nowego gmachu strażnicy, w którym mieści się obecnie Biblioteka Publiczna.
W podsumowaniu p. Krzyżanowski wyliczył, co znajdowało się w owym czasie w naszej miejscowości: dwie szkoły siedmioklasowe, biblioteka gromadzka, poczta, kościół, pięć sklepów, w tym jeden tekstylny u p. Kamińskiego, zakład szewski, lecznica weterynaryjna, światło elektryczne podłączone w 1958 r. Brakowało szosy. Obecnie już jest, pojawiło się też kilka firm zatrudniających mieszkańców naszej i okolicznych miejscowości, ale z przykrością stwierdzamy, że z mapy Starej Wsi bezpowrotnie zniknęły pewne instytucje. Jest wśród nich wspomniana szkoła – jedna z pierwszych w okolicy ofiar niżu demograficznego, reformy systemu oświaty i nieroztropnych decyzji naszych przodków, którzy nie potrafili dojść do porozumienia w sprawie wybudowania jednej szkoły.
Nie sposób wymienić wszystkich nauczycieli, którzy pracowali w naszych szkołach. Poświęcimy im tablo, na którym umieszczone będą ich nazwiska, zdjęcia i lata zatrudnienia w Starej Wsi. Pamięci zmarłych nauczycieli i pracowników starowiejskiej oświaty dedykujemy tablicę pamiątkową. Szczególne wyrazy wdzięczności kierujemy do tych pedagogów, którzy całe swoje życie zawodowe związali ze Starą Wsią, wychowali i wykształcili pokolenia młodych ludzi. Dziękujemy: śp. Franciszkowi Lebiedzie, śp. Jerzemu Krzyżanowskiemu (kierownik szkoły), śp. Stanisławie Atras (kierownik szkoły), śp. Stanisławowi Atrasowi, śp. Kazimierze Wiater, śp.Romanowi Frantowi (dyrektor szkoły). Dziękujemy emerytowanym nauczycielom, z którymi dane nam było pracować: pani Bogumile Sak (dyrektor szkoły), pani Marii Michalskiej (dyrektor szkoły), pani Kazimierze Tworek, pani Eugenii Sowie, pani Teresie Sosnówce i panu Henrykowi Nyce. Pamięć o Was i Waszych zasługach w naszej szkole jest ciągle żywa dzięki treściom Programu Wychowawczego opracowanego przez nas i realizowanego z uczniami. Współtworzyliście historię tej szkoły, której my jesteśmy kontynuatorami. Kończąc historię Starowiejskiej oświaty, zwracamy się z prośbą o kontakt z nauczycielami zatrudnionymi w Starej Wsi. Telefon: 815625069, email: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..